Nad jeziorem błysków, zastanawiałam się nad tym, że za jakie grzechy tu jestem?... i nagle...
rzucił się na mnie...Przeraziłam się, gdy nagle zobaczyłam pysk kogoś znajomego... to był Aron...
Puść mnie.
No, mam sprawę...
Chcę ci coś powiedzieć...
Co?
To.
Pocałował mnie...
Co to miało znaczyć?
To, że chcę cię poślubić.
Zastanowię się.
Wstałam, i pobiegłam do jaskini omeg.
Nie... ślubów w tej watasze nie będzie... - Powiedział cicho Arioch. - ślub jest dla bogobojnych, a nie dla
nas. Wilków Śmierci.... co ty na to?
no cóż.... dobry plan. - Stwierdził Geralt.
Moim zdaniem, to najlepsze co mogliśmy wykombinować w sprawie tych cholernych rozwodów... - Powiedziała Miracle.
Tak. Ja ślubu nie chcę, bo to najgorsze co może spotkać demona. Albo, taki przykład - Betty wyszła za Farego, a ten po ślubie chlał i pierdział w fotel przed telewizorem.... - Powiedziała, śmiejąc się Roza. - I później, nikt nie chciał jej dać rozwodu!
Reszta wilków też się zaczęła śmiać.
Mam łzy w oczach, japierdole! A pamiętasz, jak Hunter dostał od Elviry kokardkę? Wyglądał jak pederasta! - Stwierdził Arioch.
Serio? A ja, będąc na Skellige, ide se ide, i nagle... JEB! Las spłonął w cholere! Leszki Heheszki!
Rain! Kochana, powiedz proszę Cinnamonowi, żeby zrobił nam pinacoladę. - Poprosiła Roza.
Ale on jest na zwiadach... - Stwierdziła Rainbow. - Mam go zastąpić?
Nie ty, odpocznij sobie. Może.... Mary. Ok?
Spoko. Już lecę.
Rainbow pobiegła po Cinnamona, który przyniósł alphom pinakoladę.
Dzięki, stary.
Elooooo..... Arioch, noga ci nie żyje?
rzucił się na mnie...Przeraziłam się, gdy nagle zobaczyłam pysk kogoś znajomego... to był Aron...
Puść mnie.
No, mam sprawę...
Chcę ci coś powiedzieć...
Co?
To.
Pocałował mnie...
Co to miało znaczyć?
To, że chcę cię poślubić.
Zastanowię się.
Wstałam, i pobiegłam do jaskini omeg.
Od Lucy
Nie... ślubów w tej watasze nie będzie... - Powiedział cicho Arioch. - ślub jest dla bogobojnych, a nie dla
nas. Wilków Śmierci.... co ty na to?
no cóż.... dobry plan. - Stwierdził Geralt.
Moim zdaniem, to najlepsze co mogliśmy wykombinować w sprawie tych cholernych rozwodów... - Powiedziała Miracle.
Tak. Ja ślubu nie chcę, bo to najgorsze co może spotkać demona. Albo, taki przykład - Betty wyszła za Farego, a ten po ślubie chlał i pierdział w fotel przed telewizorem.... - Powiedziała, śmiejąc się Roza. - I później, nikt nie chciał jej dać rozwodu!
Reszta wilków też się zaczęła śmiać.
Mam łzy w oczach, japierdole! A pamiętasz, jak Hunter dostał od Elviry kokardkę? Wyglądał jak pederasta! - Stwierdził Arioch.
Serio? A ja, będąc na Skellige, ide se ide, i nagle... JEB! Las spłonął w cholere! Leszki Heheszki!
Rain! Kochana, powiedz proszę Cinnamonowi, żeby zrobił nam pinacoladę. - Poprosiła Roza.
Ale on jest na zwiadach... - Stwierdziła Rainbow. - Mam go zastąpić?
Nie ty, odpocznij sobie. Może.... Mary. Ok?
Spoko. Już lecę.
Rainbow pobiegła po Cinnamona, który przyniósł alphom pinakoladę.
Dzięki, stary.
od Ariocha
Elooooo..... Arioch, noga ci nie żyje?
Hyyyy.... TAK! ZIOMEK, BOJĘ SIĘ!!
Pscółka majaaaaa.....
soooobiee laataaa!
oooooo....
Rano...
Siema, Roza! - Zawołała Ciri - Wspólniczko moja!
Możemy pogadać?
Jasne.
na boku
Gadaj.
Hotsporn zbajerował Leyle!
CO?! przecież ona jest...
Tak.
O nie... ARIOCH! NATYCHMIAST DO ROZY!!!
Co?
Ciri prosi, żebyś zemścił się na Hotspornie. Wytłumacz, będą jaja!
Nie mogę, wiesz... poczytaj sobie, to się dowiesz. Sama się zemścisz, ok?
Skoro tak... lecę! - Ciri pobiegła do Hotsporna, gdy ten całował się z Leylą...
Więc to tak? ROZWÓD! NATYCHMIAST!
O, misiek! hej...
Chciałam rzucić Collyego, rozmyśliłam się! Koniec. Nie będziesz Alphą!
...
Roza! WYWAL HOTSPORNA Z WATACHY! JUŻ.
No wiesz, mogę go zrzucić narazie na stanowisko omegi. Może być?
Narazie tak...
ho, ale Con będzie wściekły!! ALE BEDO JAJA! OMYGYYYY!! - Powiedziała Roza.
...
Niniejszym ogłaszam, iż Hotsporn okazał się chamem, świnią, itp. Zniżam go do rangi omegi!
CO?! COŚ POWIEDZIAŁA?! ŚWINIO ZASRANA? DZIWKO!
łołoło, wolnego! pamiętaj, że rozmawiasz z moją dziewczyną. Zaraz wypieprzę cię na zbity ryj, w kibini mater, cholera! - Wrzasnął Arioch.
Tja... przyjmuję to z pokorą, no. - Powiedział na siłę Hotsporn.
A co z naszą Leylą? - Powiedzał Zukone.
Rain?... - Zapytała Miracle.
Tak... ech.... znalazłam wilka, szybko! - Powiedziała Rainbow.
CO?! - Wrzasnął Arioch. - Ronwe, rusz dupę, wezwij Jacoba i Huntera, w trymigach!
Wracając do Leyli... - Powiedziała spokojnie Roza. - Jestem zawiedziona na niej, więc też będzie omegą.
Moon, zaprowadź naszych kochanków do waszej jaskini.
Jeszcze jedna sprawa. Przenieście szczeniaki do nowej jaskini. Whitebublly. Reks cię zaprowadzi, tylko tobie szczeniaki ufają... już mnie wkurwiają, więc no.
Tak jest... - odpowiedziała bardzo cicho i smutno White.
Widzę, że wkurwiona jesteś na nas. Rusz dupę. Twoje protesty gówno dadzą. - Powiedział triumfująco Arioch.
Od Rozy ho, ale Con będzie wściekły!! ALE BEDO JAJA! OMYGYYYY!! - Powiedziała Roza.
...
Niniejszym ogłaszam, iż Hotsporn okazał się chamem, świnią, itp. Zniżam go do rangi omegi!
CO?! COŚ POWIEDZIAŁA?! ŚWINIO ZASRANA? DZIWKO!
łołoło, wolnego! pamiętaj, że rozmawiasz z moją dziewczyną. Zaraz wypieprzę cię na zbity ryj, w kibini mater, cholera! - Wrzasnął Arioch.
Tja... przyjmuję to z pokorą, no. - Powiedział na siłę Hotsporn.
A co z naszą Leylą? - Powiedzał Zukone.
Rain?... - Zapytała Miracle.
Tak... ech.... znalazłam wilka, szybko! - Powiedziała Rainbow.
CO?! - Wrzasnął Arioch. - Ronwe, rusz dupę, wezwij Jacoba i Huntera, w trymigach!
Wracając do Leyli... - Powiedziała spokojnie Roza. - Jestem zawiedziona na niej, więc też będzie omegą.
Moon, zaprowadź naszych kochanków do waszej jaskini.
Jeszcze jedna sprawa. Przenieście szczeniaki do nowej jaskini. Whitebublly. Reks cię zaprowadzi, tylko tobie szczeniaki ufają... już mnie wkurwiają, więc no.
Tak jest... - odpowiedziała bardzo cicho i smutno White.
Widzę, że wkurwiona jesteś na nas. Rusz dupę. Twoje protesty gówno dadzą. - Powiedział triumfująco Arioch.
Od Ciri
- Rany boskie... - Krzyknęła Ciri.
- Co jest, Ciri? - Zapytał spokojnie Hotsporn.
- Nie widzisz, idioto, że... - przerwała w pół zdania.
- Gon? - Zapytał Hotsporn - Obronię cię!
- Zaiste - warknęła Ciri - świetna pora do żartów. BIEGNIEMY, SZYBKO!!
W lesie green soul, w którym patrolował Caro, Ciri wrzasnęła - CARO!! SZYBKO!! GON!
Wiedział, co zrobić.
Nic ci nie jest, kochana? - Zapytał, ciężko wzdychając Hotsporn.
Po pierwsze - mówiła, patrząc mu w oczy, ciężko dysząc - nie mów do mnie kochana, ok? A po drugie, to tak, nic mi nie jest.
- Ciri! - wrzasnęła Yen - Córeczko, nic ci nie jest? CARO!! Wołaj wojowników, ty idioto!
- Już, już idę! - warknął Caro. - Bonty, Shannon... - Sorena, Concoride i Zukone. - powiedziała spokojnie Ciri. - i weź jeszcze zwiadowców, koniecznie z Cinnamonem!
- Dzięki.. - powiedział słodko Caro, wpatrując się w zdyszaną alphę.
- Biegnij już!! - Wrzasnęła Yennefer.
- Odprowadzę cię do jaskini... - Powiedział Hotsporn.
- Dzięki, przyda się. - Powiedziała Ciri, wciąż zdyszana. Nie dziwne, bo przebiegli prawie 5 kilometrów.
Hotsporn wziął ją na grzbiet i delikatnie polizał w policzek, spała już.
- To ja pójdę do Geralta. Tylko, Hotsporn, uważaj na Colly'ego. Jest w bojowym nastroju. - I poszła, pełna radości.
- Ok, będę uważał.
W JASKINI:
- Ech, Ciri... kocham cię... - Westchnął Hotsporn.
Wtedy przyszedł Colly, pełen wściekłości.
- Co ty tu robisz, idioto?! - Warknął Colly.
- Jak byś nie wiedział, to ratuję Ciri życie.
- Coś powiedział?! Czyli nosiłeś ją na grzbiecie?!
- Tak, dobrze słyszałeś.
Wtedy pogryźli się. Ciri wstała, i jak by nigdy nic usiadła obok dwóch samców.
- Co wam? - powiedziała spokojnie, wesoło.
- Ciri... ty żyjesz? - Spytał zdziwiony Colly.
- A co, nie widać? - rzekła spokojnie, lecz stanowczo.
- Ciri.. przepraszamy... - odrzekli.
- Nic nie szkodzi, kochani.
- Serio? - Odrzekli.
- Tak.
Od Yennefer
- Geralt, proszę cię...
- Co?
- przebierz się w coś sensownego. Dziś idziemy... wiesz gdzie.
- Gdzie?
- To ty nie wiesz? Dziś ślub Ciri...
- Z CESARZEM?!!!!!!
- Zwariowałeś. Z Hotspornem... i Colly'm.
- Z obydwoma? Na raz?
- Nie. Najpierw z Hotspornem. Za tydzień z Colly'm.
- Acha..
- Mam dla ciebie pióra na szyję. Niebieskie, zdejmij te czerwone.
- Serio, kochanie?
- Tak. i, idź proszę do mistrza i zgol niepotrzebną sierść na dolnej szczęce.
- Myślałem, że dodaje mi powagi. I wiesz...
- Wiem. Kocham te twoje szczeniackie teksty, wiesz? I kocham cię. - Pocałowała go, po czym poszła się przebierać. Geralt zaś, zrobił to, o co prosiła.
NAD JEZIOREM BŁYSKÓW:
Sonia tymczasem przechodziła obok. Ciri siedziała wpatrzona w wodę.
- Hej. - Powiedziała Sonia, przysiadając się do Ciri.
- Hej...
- Co tam? Cieszysz się?
- Że biorę ślub z tym idiotą, z którym zaledwie dwa tygodnie wcześniej siedziałam w krzakach, czekając jak odejdą bandyci? Tak.
- Jest aż tak źle? - Spytała zmartwiona Sonia.
- Nie, tylko jestem wściekła na Colly'ego... ech, nieważne. - Wstała i napiła się.
- Odprowadzę cię, co ty na to?
- Jesteś bardzo miła, dzięki - odpowiedziała w myślach, bo przechodził inny wilk.
- Spoko. - odpowiedziała Sonia, też w myślach.
PRZED ŚLUBEM:
- Hotsporn?! Co ty robisz? - Wrzasnęła zaskoczona Ciri, odpychając jego łapę z grzbietu.
- Nie mogę? - spytał.
- Ech, Hotsporn, ty idioto....
PO ŚLUBIE: (na skale alph)
No cóż... po wszystkim. - Powiedział uradowany Geralt.
Tak... - Powiedziała Ciri, wpatrując się w dół, na jezioro błysków.
Jesteś smutna? - Zapytała Yen. - Głupie pytanie. Przecież widzę. Przecież widzę, że jesteś smutna. Co jest?
Bo chodzi o Caro... - odparła Ciri.
CO?! - Wrzasnął Geralt.
Tak... on.. on mnie..
Co on ci zrobił, mała? - Zapytał Hotsporn..
On mnie kocha.
CO?! - Wrzasnęły alphy jednocześnie, wymieniając spojrzenia, potem wpatrywały się w Ciri.
Kto ci to powiedział?
On sam. - szepnęła zażenowana Ciri.
Byłam w love stone. Podszedł, i mi powiedział.
I... polizał w - zanim skończyła, Yennefer jej przerwała.
No tak. Co za idiota! - Warknęła Yen.
Ech, polizał mnie w policzek. - Powiedziała smutno Ciri.
Ufff - Alphy odetchnęły z ulgą.
Kolejne opowiadanie już wkrótce!! <3
Od Geralta
Od Geralta
- Ech, słuchaj... czy nie jesteś przekonany co do ślubu Ciri z Hotspornem? - Zapytał chłodno Geralt.
- No cóż... ech, nie obraź się, ale nie wiem nic o tym. - Stwierdził Estrehanzy. - Opowiesz?
- Jasne. A więc: Hotsporn powiedział, że ją kocha i chce poślubić. Głupio jej było odmówić. Choć, to na moczarach było przypadkowe, z powodu klaczy i bandytów. Nie prawdziwe. Miała zamiar bezpretensjonalnie zapomnieć. Aż Hotsporn miał zostać alphą.
- Rozumiem, Geralt.
- Ech, i teraz, po ślubie, jest zawiedziona. Chce się rozwieść i być z Colly'm, ale o Hotspornie nie zapomni. Powiedziała mu to.
- Serio? Ech, Geralt. Hotsporn to... świnia.
- Ona tak nie uważała. Do teraz....
- Geralt, kolejeczka?
- Jasne, czemu nie.
GODZINĘ PÓŹNIEJ:
- Ok, wataha w tą, tą? - zapytał Geralt, ledwo stojąc.
- Emmm.... w tą. - Stwierdził Esterhanzy.
- Ester, ty to masz łeb!!!!
GODZINĘ PÓŹNIEJ:
- Lepiej, żebyś mi to wytłumaczył. I to jak najlepiej. - Warknęła Yennefer.
- Emm.. Yen, ale..
- ŻADNE ALE!!!
- Yen, ale to on dał mi ten napar z białej mewy i jaskółki!!
- No cóż, zamiast tak chlać w milczeniu, mogłeś mnie zaprosić!
- Wiem, przepraszam. Wybacz.
- Wybaczę. Ale idź spać.
- Ok.
NASTĘPNEGO PORANKA:
- O boże, Yen, boli mnie głowa.
- Nie dziwne. Słuchaj, Keira zrobiła ci napar.
- Serio?
- Tak. Masz.
- Dzięki. Mówiłem ci, co zrobimy z tym niepotrzebnym małżeństwem?
- Nie, ale powiedz teraz.
- Planowała rozwód.
- Ach tak. Mówiła mi już, Geralt.
- I co o tym myślisz?
- Że ma rację. Załatwiłam papiery.
- Ok, chodźmy.
NA SKALE ALPH:
Niniejszym ogłaszamy, że ta oto Cirilla i ten oto Hotsporn, rozwiązują uroczyście zawarty węzeł małżeński. - powiedziały alphy razem.
- Z powodu tego, że mnie nie kocha. - Powiedział Hotsporn.
- Masz rację, Hotsporn. To... nie było na serio. - Powiedziała Ciri.
- A więc, moi drodzy, koniec. - Powiedziała radośnie Sonia.
- AŁAA!! YEN!! - Wrzasnął Geralt.
- Co się stało?
- Ten napar... od niego zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć głowa!
- Zwariowałeś. No dobra, ja ci zrobię. Choć zielarką albo szamanem nie jestem.
2 MINUTY PÓŹNIEJ:
- Masz moje dzieło. - Powiedziała Yen.
- Dzięki, pewnie dzięki twojemu poczuję się lepiej.
- Mmm, dobre. Z czego zrobiłaś?
- Maliny, jagody, i inne owoce. Głównie leśne, z green soul. Sonia pomagała mi dobrać odpowiednie "okazy"
- To macie gust. Pyszne. Nie myliłem się.
- Cukrujesz?
- Emm..yyy.... tak.
- Geralt, wiesz o co mi chodzi?
głównie?
- Tak.
- To świetnie. Idę do Glim, pewnie ona teraz cukruje Colly'emu. Muszę jej przeszkodzić, bo Ciri ją zabije.
- To idź. Tylko zdąż przed wieczorem, bo Gon może cię zobaczyć. - Powiedział zmartwiony Geralt.
Kolejne opowiadanie popołudniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz